|
Bez tytuu 1
|
|
|
|
|
 |
|
Tryptyk rzymski Spełnienie
Jan Paweł II (czyta J. Zelnik) |
|
Zakładamy, stosując naiwną taktykę, że jeżeli się o czymś nie
mówi, to tego nie ma. W języku codziennym używamy eufemizmów:
"ptaszek zasnął", "babcia odeszła", "pieska już z nami nie ma".
|
Świadomość umierania
odciska
piętno na naszym zachowaniu. Płyniemy w nurcie życia jak
w wartkiej rzece, a jednocześnie próbujemy się kurczowo
przytrzymywać brzegu. Chwytamy się przedmiotów materialnych,
otaczamy się nimi w nadziei, że dadzą nam poczucie
bezpieczeństwa. Choć jak mówi chińskie przysłowie, "nie
zabierzemy złota ze sobą do grobu", gromadzenie dóbr pozwala nam
wierzyć, że nie przeminiemy. To powszechne złudzenie.
|
|
|
|
|
|
|
Wstępem.
Dzisiejsza kultura , w której żyjemy i która ma znaczny
wpływ na
nasze postawy, afirmuje młodość a zaprzecza starości. W
mediach oglądamy świat bez chorób, starzenia się i śmierci.
Nie ma tam cierpienia wiążącego się z przemijaniem, ze
stratą kogoś Najbliższego. Jest za to walka ze zmarszczkami,
siwymi włosami, smutkiem i tym wszystkim co może przypominać
o upływającym czasie. O śmierci nie mówi się prawie wcale. A
jeśli już się pojawia to w formie odrealnionej, w filmach,
grach gdzie można umierać wielokrotnie, odwracalnie w sposób
nieprawdziwy. I skoro nie godzimy się na przemijanie to tym
bardziej nie możemy pogodzić się z istnieniem śmierci.
Większość ludzi rodzi się w szpitalach i tam też umiera.
Mało komu przy śmierci towarzyszą bliscy. Umiera się
najczęściej w samotności, w poczuciu opuszczenia. Rzadko
mamy okazję by towarzyszyć bliskim w zmaganiu się z żałobą.
Panicznie unikamy stykania się z umieraniem i robimy
wszystko żeby nie musieć mówić ani myśleć o śmierci. Wizja
nieodwracalnego końca, pustki i niebytu, ten zrozumiały lęk
kształtuje jednak nasze wyobrażenie o świecie, naszą kulturę
wiarę i twórczość.
|
 |
ŚPIESZMY SIĘ
ks. Jan Twardowski
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dzwięk troche niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widziec naprawde zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzec
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a bedziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
|
|

|
Już? Tak prędko? Co to
było?
Coś strwonione? Pierzchło skrycie?
Czy się młodość swą przeżyło?
Ach, więc to już było życie?
(Staff)
- Wrocław, Cmentarz Osobowicki, 1986
Za miłość dożywotnią, nieskalaną wiarę
Z ręki męża srogiego wzięłam śmierć i karę
- Wilno, Cmentarz Bernardyński, 1820
|
 |
 |
|
Xavier Villaurrutia
NOKTURN LĘKU
tłum. Joanna Petry-Mroczkowska
Wszystko wśród nocy żywi sekretne obawy:
głucha cisza i dźwięki, czas, a także miejsce.
Uśpieni w bezruchu czy też lunatycy
bezradni jesteśmy wobec owej trwogi.
Lecz nie wystarczy zamknąć oczu w mroku
ani w sen zapaść, by więcej nie patrzeć,
gdyż w surowej ciemności i w grocie uśpienia,
to samo światło nocy znów nas obudzi.
Wtedy to, niby człowiek, co marzy na jawie,
bez celu i powodu zaczynamy biegnąć.
A noc przytłacza nas swoją tajemnicą
i mówi nam, że umrzeć to znaczy się zbudzić.
I któż pośród cieni odludnej ulicy
na jakimś murze, w sinym lustrze samotności
nie ujrzał, jak coś kroczy, podchodzi ku niemu,
i nie czuł chłodu trwogi, śmiertelnego lęku?
Lęku, że jest już tylko pustym ciałem,
które przywdziałby każdy, ten lub inny człowiek,
trwogi, że jeszcze żyjąc, jest już nieobecny,
obawy, czy to wszystko istnieje naprawdę. |
W głęboki spokój,
niebiańską ciszę
Dusza się moja zatapia powoli
Tam, gdzie już ludzkich głosów nie usłyszę,
Gdzie nic nie dręczy i nic nie boli.
- Kraków, Cmentarz Rakowicki, 1953
Inskrypcja z grobu malarki Bronisławy
Rychter-Janowskiej (1868-1953)
|
|
 |
|
Nie powitałeś życia
płaczem,
Nie pożegnałeś go w śpiewie.
Byłeś i jesteś dzieckiem,
Które o śmierci swej nie wie.
Rodzice
- Ząbkowice Śląskie
Na epitafium obok imienia i nazwiska dziecka
położono tylko jedną datę: 2 stycznia 1970.
|
|
Ty, co przybranej córce przez całe staranie
Dałeś więcej niż życie, dając wychowanie,
Tobie, wywyższonemi cnotą nad powab wymowy,
Jej ręka położyła ten kamień grobowy.
Niech tej pamiątce większej wartości udziela
Łza ludzkości, co traci w Tobie przyjaciela"
- Warszawa, Cmentarz Powązkowski, 1833
|
|
|
Josif Brodski
DOTKNIJ MNIE
tłum. Stanisław Barańczak
Dotknij mnie - pod palcami poczujesz rzep uschły,
wilgoć wieczoru lub poranka, tętno
kamieniołomu miasta, oddech stepowej pustki,
tych, którzy już nie żyją, lecz których pamiętam.
Dotknij mnie - a poczujesz pod czubkami palców
wszystko to, co istnieje poza mną, beze mnie,
co nie wierzy mnie, mojej twarzy, memu paltu,
wpisując nas w swój bilans zawsze po stronie ujemnej. |
Gdyś mi, mój Mężu, odkrył szczęścia
tajemnice
I z pełnej czary pozwolił pić,
Bóg Cię powołał na swoją prawicę,
A mnie dla dzieci kazał jeszcze żyć.
Spełniam ten rozkaz, żyję na tej ziemi,
Lecz gdy me serce zacznie wolniej bić,
Ty mnie otoczysz skrzydłami białemi
I Bóg pozwoli razem w niebie żyć"
- Warszawa, Cmentarz Powązkowski, 1911
|
W trumnę Twoją,
Gdym cię do niej kładła,
Wszystko zamknęłam -
Cały jeden świat.
Tylko o tym zapomniałam,
Że z niej wyjdzie pamięć
W oczy patrzeć mi.
-
Gdańsk, przed 1961
Inskrypcja z grobu nieznanego nazwiska b. więźniarki Buchenwaldu
|
 |
|
|